... czyli Walentynki okiem singielki.
Nucąc sobie pod nosem piosenkę
Zbyszka Wodeckiego (rzadko to robię, no ale.. zdarza się) piszę kolejnego posta na temat, o którym zbyt wiele nie wiem, ale chętnie sobie popiszę. Wydawać by się mogło, że jako singielka na temat miłości wypowiadać się nie powinnam, bo co ja tam o tym wiem.. Ale może czasami lepiej jest spojrzeć na daną sprawę trzeźwym i "niezauroczonym" okiem.
Walentynki to jedyny dzień (albo jeden z niewielu) w którym miłość wylewa się zewsząd. Baloniki w kształcie serduszek w witrynach sklepowych, romantyczne piosenki w radiu, a nawet obniżki cenowe w sklepach elektronicznych. Ba! Toż to prawdziwy turystyczny raj (a więc biznes), a romantyczne miejsca kipią z przeludnienia. Tak samo jak biura turystyczne takowe wyjazdy organizujące. Wszystko na bogato, z przytupem i typowo po amerykańsku.